Język polski to nie mój konik, a przelewanie myśli na papier jest zdecydowanie trudniejsze niż samo nurkowanie.

Sobótka-Górka położona jest na zachód od centrum Sobótki, po północnej stronie wznoszącej się majestatycznie góry Ślęży.
Przez miejscowość przebiega droga do Chwałkowa i dalej do Marcinowic.

Odnośnie historii Browaru nie będę się rozpisywał ale zachęcam do przeczytania artykułów podlinkowanych poniżej:

Krzyżanowski Krzysztof, Wójcik Dariusz, Wrocław 2008, Historia Browaru w Sobótce-Górce, Pielgrzymy.
Informator Krajoznawczy Poświęcony Sudetom SKPS, Oddział PTTK przy Politechnice Wrocławskiej, s.29-42


Kucia Włodzimierz, Wróbel Bogusław, Tajemnice Browaru

Zanim zanurzymy głowę w krystalicznie czystej wodzie muszę powiedzieć, że cały budynek Browaru jest ogromnym gmachem. Jeziorko startowe mieści się na poziomie 0. Ono wraz z całą siecią podwodnych korytarzy rozciąga się poza budynkiem browaru (widać to dokładnie na mapie B.S. / 03.2015).

Pierwsza myśl, która przychodzi mi do głowy, kiedy zanurzam się w jeziorku głównym to precyzja kłucia w skale i nie odnosi się ona tylko do ścian samego jeziorka, korytarza w narożniku po lewej stronie czy też dwóch wykutych w ścianach wnękach na lampy. Dalej w głąb pod wodą są miejsca, które można naprawdę tylko podziwiać.

Jeziorko ma kształt kwadratu o wymiarach ok. 250 cm * 250 cm i głębokości ok. 3,5 metra (zdj. 1,2). Po jego lewej stronie w samym narożniku znajduje się jedyny korytarz, który pozwoli nam popłynąć dalej. Nasz korytarz o szerokości 100 cm i wysokości 235 cm kieruje się na wschód. Po przebyciu niecałych 6 metrów zobaczymy pierwsze rozwidlenie.

Korytarz główny biegnie nadal prosto natomiast po naszej prawej stronie znajduje się odbicie na południowy wschód.

Na tą chwilę popłyniemy prosto. Po kilkunastu metrach dopływamy do pierwszego szybu kominowego (zdj. 3,4) i czerpni wody wychodzącej na powierzchnię. Można go bez problemu zlokalizować po trzech punktach: po lewej i prawej stronie korytarza widzimy coś w rodzaju zamurowanych okien z łupka skalnego, dodatkowo po prawej stronie zwisa skręcany drut o grubości ok 10 mm. Tutaj możemy po raz pierwszy wynurzyć głowę i podziwiać komin czerpni wody. Przy dzisiejszej technice trudno byłoby to wykonać, nie mówiąc już o samych kosztach. Z tego co ustaliłem z Panem, który pracował w Browarze do ostatnich dni browaru była to czerpnia wody dla budynku, który stał niedaleko wielkiego komina od strony podwórza.

Płynąc dalej za kilka metrów trafiamy na mały, ok. 3 metrowy, krótki korytarz wykuty w skale odbijający w prawo.
Jest on zakończony przodkiem. Jaki był cel wykucia tego korytarza pewnie się już nigdy nie dowiemy. Dalej płyniemy korytarzem głównym, który wraz ze sklepieniem łukowym wykonany jest z cegły (zdj. 5). Następnie w korytarzu znika łukowe sklepienia choć ściany nadal wykonane są z cegły. Ściana po mojej lewej stronie, w tym miejscu, jest wykonana z cegły początkowo na całej wysokości, a później tylko od połowy wysokości w stronę sufitu. Następnie wracają łukowe sklepienia i ściany wykonane z cegieł na całej swojej wysokości po lewej i prawej stronie.  W miejscu tym docieramy do drugiego korytarz odbijającego w prawo, który jest dłuższy od pierwszego choć tak jak pierwszy też zakończony jest przodkiem. Warto wspomnieć, że wejście do korytarza bocznego wykonane jest w całości z cegły (zdj. 6). Możemy się tutaj zatrzymać i podziwiać precyzję ułożenia warstw cegieł.

Płynąc dalej po kilku metrach znikają ceglane ściany i podążamy korytarzem całkowicie kutym w skale. Często zastanawiałem się dlaczego część ścian została wykonana z cegieł i myślę, że cel był jeden - wzmocnić konstrukcję korytarza głównego. Dopływamy do rozwidlenia - moja nazwa tego miejsca to krzyż (zdj. 7). Płynąc w prawo mamy korytarz wykuty w litej skale zakończony przodkiem o długości prawie 17 metrów, płynąc w lewo dotrzemy do łukowego otworu w ścianie wykonanego z pięknego łupka (zdj. 8). Otworem tym wejdziemy do studni, która po swojej lewej stronie posiada małe pomieszczeniem - warte odwiedzenia choć nie w konfiguracji back mount. Studnia służyła do wypompowywania wody z całych zalanych pomieszczeń, zachowane są w niej jeszcze resztki rur, które pną się ku górze. Warto tutaj dodać, że studnia ta wychodziła na powierzchnię, boki jej wykonane są z pięknie ułożonych kawałków skalnych - naprawdę warto tam wpłynąć, wynurzyć się po raz drugi i zobaczyć na własne oczy mistrzowską pracę (zdj. 9). Woda przy nieostrożnym pływaniu potrafi się tam zmącić do zera.

Wracamy do naszego rozwidlenia (w prawo mamy do domu)  płynąc w lewo dotrzemy do ostatniego małego pomieszczenia i trzeciej studni kutej całkowicie w skale (zdj. 10). Studnia ta ma kształt kwadratu zwężającego się ku górze – wyjście na powierzchnię wykończone jest cegłą. Ta trzecia studnia z małym pomieszczeniem jest tym miejscem gdzie można po raz trzeci wynurzyć głowę by po raz kolejny podziwiać ręczną pracę. Można też  w pomieszczeniu zawrócić oraz na dnie pogrzebać i poszukać ceramiczne kapsle. Jak ma się dużo szczęścia można trafić na takie, które były sygnowane przez sam Browar (zdj. 11).

Tak przepłynęliśmy około 95 metrów, wracamy teraz z powrotem do pierwszego korytarza znajdującego się najbliżej jeziorka wejściowego (około 6 m), który odbija na południowy wschód (kiedy wracamy będzie on po naszej lewej stronie, kiedy płyniemy od jeziorka wejściowego będzie on po naszej prawej stronie). Ten korytarz jest o tyle ciekawy, że cały czas pnie się do góry mamy do czynienia z różnicą poziomów ok. 2 metrów. Korytarz jest bardzo wąski w początkowym odcinku - polecam w nim przemieszczać się delikatną zapieraczką. Różnica poziomów była celowym zabiegiem bo pozwoliła na naturalny spływ wody do korytarza głównego, gdzie dalej można było ją odprowadzićna zewnątrz. Nasz korytarz w połowie swojej długości ma w spągu wykuty kanał służący do jej odprowadzania - cięgnie się on aż do pierwszego jeziorka (zdj. 12). Korytarz wije się jak wąż choć jego kierunek nie zmienia się mocno. Wykuty całkowicie w skale, posiada tylko w jednym miejscu krótki około 2,5 metrowy kanał odbijający w prawo (płynąc w głąb jest on po prawej stronie, wracając jest on po lewej stronie).

Dalej będziemy przepływać koło wnęki (głębokość 100 cm, długość 150 cm) po naszej prawej stronie i bardzo proszę się przy niej zatrzymać, nie sposób jest nie zauważyć. Ta wnęka nie była wykuta od tak sobie, stanowiła czerpnię wody i gdy spojrzymy w górę zobaczymy pięknie obudowany cegłami kanał wylotowy (zdj. 13). Wnęka będzie naniesiona na najnowszą mapę, która jest obecnie w przygotowaniu.

Po około 90 metrach docieramy do jeziorka numer II (zdj. 14,15,16). Ciekawe miejsce bo tak: możemy tam wyjść i przejść do leżakowni E suchą stopą (ryc. 1. Schematyczny plan podziemi browaru w Sobótce–Górce. Poziom dolny – leżakownie. Stan w 2007 r., Krzysztof Krzyżanowski). Pod wodą można odbić w lewo w krótki mały korytarz zakończony przodkiem (zdj. 17) lub i tu ważne info odbić w jeziorku delikatnie w prawo trzymać się spągu i płynąć sobie dalej prostym korytarzem. Ma on długość ok. 25 metrów i zakończony jest jak wszystkie poprzednie przodkiem (zdj. 18,19). Płynąc nim przepłyniemy pod leżakownią E oznaczoną na (Ryc. 7. Schematyczny plan podziemi browaru w Sobótce – Górce. Poziom dolny – leżakownie. Stan w 2007 r. K. Krzyżanowski) (ryc. 1. Schematyczny plan podziemi browaru w Sobótce–Górce. Poziom dolny – leżakownie. Stan w 2007 r., Krzysztof Krzyżanowski). Ciekawostką jest to, że ten 25 metrowy korytarz po kilku początkowych metrach posiada strop ceglany na całej długości leżakowni E wraz z włazem w suficie (zdj. 20,21). Kiedyś wychodził w jej podłodze, obecnie jest przykryty granitem i zalany betonową posadzką.

Zapewne tak jak wszystkie inne studnie i ta czerpnia służyła do poboru wody. Koniec korytarza to salka zakończona przodkiem. Powiem Wam, że kiedyś jeszcze przed wielkim odkryciem zagadki „tajemniczego pomieszczenia bez wejścia” przez moich kolegów myślałem, że właśnie ten nurkowy prowadzi do niego a w nim ukryte są skarby pani baronowej Kulmitz z Sobótki Górki. Rozwiązanie było inne, ale to już materiał na kolejną ciekawą opowieść...

Jaka jest prawdziwa historia tego miejsca? Co jeszcze skrywają tętniące wodą, zalane korytarze? Czy dusza tego obiektu jest właśnie wykuta w podziemnych korytarzach?

Ktoś powiedział, że każde miejsce i każdy budynek, aby je poznać musimy sobie oswoić. Nie być intruzem. A wtedy, być może płynąc tymi korytarzami setny raz, zobaczę coś czego nigdy wcześniej nie widziałem…

Jeżeli będziesz miał odrobinę szczęścia to jest szansa, że trafisz na starą butelkę - spójrz na zdjęcie poniżej:

Produkt dodany do porównywania